Umowa, nie tylko z fotografem, to rzecz, która u niektórych wywołuje strach. Ludzie boją się, że w umowie jest zawarte coś co im potem zaszkodzi. Postaram się na przykładzie mojej umowy ślubnej pokazać i wytłumaczyć co mają na celu poszczególne paragrafy.
Na początku umowy muszę poprosić o wasze dane takie jak imiona, nazwiska, adresy, numery telefonów i adresy mailowy. Są to dane identyfikujące daną osobę. Numery telefonu są mi potrzebne, aby mieć z wami kontakt przed ślubem. Są różne sytuacje, gdzie będę chciał się z Wami skontaktować i uzgodnić szczegóły. Adres mailowy natomiast jest mi potrzebny do wysłania Wam sesji narzeczeńskich, jeżeli będziemy takową robić oraz do wysłania Wam późniejszej faktury.
Po podaniu danych, przechodzimy do kolejnego punktu, którym jest opis tego co będę fotografował. Określamy miejsca poszczególnych momentów ślubu oraz jeżeli już są znane to wpisujemy godziny np. ślubu. W tym punkcie mam pierwsze gwiazdki, które informują o tym, że w przypadku sesji, trzeba się liczyć z dodatkowymi kosztami w dwóch wypadkach: jeżeli miejsce sesji jest płatne oraz jeżeli miejsce sesji jest poza teren Śląska. Jeżeli zastanawiacie się dlaczego, to już tłumaczę. Nie mogę najzwyczajniej w świecie wziąć takiej samej kwoty od osoby, która będzie chciała sesję np. w Katowicach i takiej, która będzie chciała jechać do Krakowa czy nad morze. Byłoby to nie w porządku.
W kolejnej tabelce w umowie, ustalamy jakie materiały chcecie otrzymać. Wszystko zapisuję, żeby zapamiętać. Nieraz sesje rezerwowane są z dużym wyprzedzeniem a pamięć jest zawodna. Wy też dzięki temu wiecie za co płacicie.
W umowie mam zapisy chroniące moją pracę. Informuję was o tym, że posiadam własny sprzęt i jestem w pełni samodzielny (to chroni was) oraz, że wy jako zleceniodawcy nie możecie modyfikować otrzymanych materiałów i zdjęć. Dla wielu jest to dziwny punkt, ale ma on bardzo istotne znaczenie. Zapewne jeżeli szukacie fotografa, sugerujecie się jego zdjęciami. Jeżeli jakiś fotograf zrobi piękne zdjęcie, a klient nałoży na niego dziwny filtr z Instagrama albo przekadruje zdjęcie "bo tak mu się bardziej podoba", wtedy to już nie jest praca fotografa. Jeżeli właśnie takie zdjęcie wyświetli Wam się w internecie, może to doprowadzić do tego, że przyszły potencjalny klient zrezygnuje bądź nie zainteresuje się nawet ofertą, bo zobaczy prześwietlone i przekoloryzowane zdjęcie. Znaku wodnego również nie powinno się usuwać, ponieważ jest to droga do znalezienia fotografa. W tym samym paragrafie, oświadczacie, że zapoznaliście się z portfolio fotografa, aby uniknąć po zleceniu tekstów w stylu "liczyłem na inne zdjęcia". Uwierzcie, że są ludzie, którzy szukają dziury w umowie , żeby zrobić komuś problem nie licząc się z konsekwencjami dla tej osoby.
Przechodzimy do kolejnego paragrafu, gdzie ustalamy szczegóły finansowe. Musicie wiedzieć ile zapłacicie za zlecenie i gdzie przelać pieniądze w postaci zadatku i później pozostałej kwoty.
Dalej, kolejne dziwne dla niektórych punkty. Wiele razy słyszałem, że jest to oczywiste, ale uwierzcie, te punkty dopisywane były po kolejnych zleceniach, gdzie występował problem. Proszę Was o zapewnienie posiłków (myślę, że fotograf, kamerzysta czy zespół na weselu nie powinni przynosić własnych termosów z kawą, własnego jedzenia czy zamawiać pizzę podczas zlecenia, wyglądałoby to co najmniej dziwnie..), dostęp do instalacji elektrycznej (tak, miałem problem, że zespół czy restauracja nie chciała pozwolić na wpięcie mojego przedłużacza na potrzeby ładowania akumulatorów...), wstęp i możliwość swobodnego poruszania się po miejscu imprezy (w tym punkcie duży nacisk kładziony jest na SWOBODNE PORUSZANIE. Kilka razy miałem problem z gośćmi, którzy grozili mi podczas robienia zdjęć, że gdzieś będą w kadrze. To jest wasza pamiątka i to wy za to płacicie, moim zadaniem jest upamiętnić zabawę i waszych gości.). W niektórych wypadkach proszę również o nocleg, jeżeli dojazd do domu zajmie mi dłużej niż godzinę. Jestem z Wami od samego rana do prawie pierwszej w nocy. Jeżeli jeszcze miałbym wejść do samochodu w takim stanie, mógłbym stworzyć zagrożenie dla siebie i innych. Pomyślcie, że dowiadujecie się w poniedziałek (mając ślub w najbliższą sobotę), że wasz fotograf miał wypadek bo zasnął za kierownicą i musicie poszukać sobie kogoś innego. Nie życzyłbym tego nikomu. Dla was też może to być zła sytuacja bo możecie stracić zdjęcia, które powinny być waszą pamiątką.
Mam również zapis informujący, że jak najbardziej zgadzam się na obecność dodatkowych osób foto-video, jednak zastrzegam, że jeżeli będą to osoby nieprofesjonalne to niestety nie ponoszę odpowiedzialności za nieudane zdjęcia. Często problem jest w kościele, gdzie każdy chce na swoim telefonie zdjęcie młodej pary. Ja mając odpowiednie obiektywy mogę pozwolić sobie, aby stanąć na drugim końcu kościoła lub w znacznej odległości od Was, aby Was nie rozpraszać swoją obecnością i "klikaniem" migawki. W międzyczasie goście, myśląc że mnie nie ma, wchodzą idealnie przed mój obiektyw, aby zrobić "szybko" zdjęcie. Ja nie mam wtedy możliwości, żeby przebiec do przodu i zmienić obiektyw. Takie problemy najczęściej są przy wyjściu z kościoła oraz przysiędze, co jest dość istotnym ujęciem. Nie tylko w kościele jest taki problem... Na sali, gdy robimy zdjęcie grupowe, również w 80% przypadków znajdzie się "wujek", który chce też mieć takie zdjęcie na telefonie. Opóźnia to całą pracę i rozprasza gości, którzy nie wiedzą w który obiektyw patrzeć.
Przeszliśmy już do końca umowy, gdzie musicie zapoznać się z... rodo. Niestety, muszę mieć teraz waszą zgodę na wszystko. Musicie wyrazić zgodę na przetwarzanie danych, wysłanie zdjęć do druku, publikacje w galerii, publikacje w social mediach itp. na szczęście każdy punkt jest bardzo ludzko napisany i nie powinien wzbudzać żadnych niepewności.
Jak widzicie, umowa zawiera wiele punktów. Nie ma się jednak czego obawiać. Jest to zabezpieczenie zarówno dla was jak i dla mnie - fotografa. Niestety ludzie są bardzo roszczeniowi (nie wszyscy :) ) i lubią robić innym na złość...